Duch nad materią

Nauka potrafi zmienić tajemnicę w banał. Bywa, że zjawiska, które wcześniej wydawały się mistyczne, poddane naukowej analizie stają się zupełnie zrozumiałe.

Duch nad materią Gdyby człowiekowi udało się zapanować nad własnym ciałem! Na przykład skupić wolę na skaleczeniu i sprawić, aby zagoiło się szybciej. Albo powstrzymać rozwijanie się jakiejś choroby, powiedzmy – raka. Byłoby wspaniale, gdybyśmy za pomocą wolnej woli mogli zmieniać ciśnienie krwi, temperaturę ciała, rytm pracy mózgu, tłumić ból czy sprawić, że schudniemy…

Wyłączyć ból

„Potrafię panować nad bólem. Mogę w dowolnym momencie zrobić sobie poważną ranę i wyłączyć odczuwanie bólu. Mogę także sprawić, że rana nie będzie krwawić lub że krwawienie będzie obfite. Jeśli zechcę, rana zagoi się w ciągu paru godzin”. Takie przechwałki padały z ust niejakiego Jacka Schwarza, holenderskiego filozofa w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Oczywiście słuchano ich z powątpiewaniem, wiadomo bowiem, że ludzie wyobrażają sobie różne nonsensy. Schwarz był jednak nietypowym fantastą – nauczyciel filozofii i przewodniczący towarzystwa filozoficznego. Jako młody człowiek przeszedł obóz koncentracyjny („To pod wpływem tamtych przeżyć postanowiłem zapanować nad bólem”), dokonywał również publicznych pokazów swoich zdolności. Wyglądał na osobę wiarygodną, toteż znaleźli się naukowcy, którzy postanowili potraktować jego słowa serio.

Serie eksperymentów prowadzono na Schwarzu wiele razy. Jedne z lepiej kontrolowanych badań wykonane zostały przez zespół lekarzy i psychologów pod kierownictwem Kennetha Pelletiera w Instytucie Neuropsychiatrii Langley Porter (USA, lata 70.). W trakcie eksperymentów Schwarz obserwowany był przez zestaw aparatów monitorujących jego stan emocjonalny, ciśnienie krwi, tempo bicia serca, pracę mózgu. Chodziło o to, aby obiektywnie sprawdzić, czy reakcje bólowe faktycznie się nie pojawiają, czy też Schwarz jedynie udaje, że nie czuje bólu. W trakcie eksperymentu badacze prosili go, by przebił biceps lewej ręki stalowym drutem. Bez żadnego wcześniejszego przygotowania Schwarz brał drut, po czym przebijał mięsień na wylot. Na prośbę badaczy zrobił to trzykrotnie.

reklama

Aparatura nie wykazywała żadnych reakcji typowych dla doświadczania bólu. Schwarz demonstrował także, że potrafi „włączyć” ból – wtedy aparaty wskazywały, że reakcje bólowe rzeczywiście się pojawiały. Gdy rana została już zrobiona, Schwarz potrafił zahamować jej krwawienie. Nawet gdy lekarz uciskał palcami okolice zranienia, pojawiały się jedynie kropelki osocza. Na prośbę eksperymentatora Schwarz „odblokowywał” krwawienie – wtedy w ranie pojawiała się krew. Deklaracje o szybkim zabliźnianiu się ran też nie były gołosłowne. Po dwóch godzinach miejsce przekłucia wydawało się zupełnie zagojone, a drut nie spowodował żadnej infekcji.

Gdy pytano Schwarza, w jaki sposób panuje nad bólem, mówił, że wyobraża sobie, iż wbija drut w poręcz fotela lub „w jakąś rękę”. Wyobrażał sobie też, że znajduje się poza swoim ciałem i ogląda je z pewnej odległości. „Nauczyłem się z równą łatwością zarówno wychodzić ze swojego ciała, jak i wchodzić w nie” – twierdził. Choć Schwarz mówił, że „wychodzi z ciała”, co sugeruje obecność nadprzyrodzonego zjawiska, sugestywne wyobrażenia, które stosował, były wprowadzaniem się w stan autohipnozy, niezależnie od tego, co sam o tym myślał. Redukowanie bólu za pomocą hipnozy (i autohipnozy) jest zjawiskiem dobrze poznanym i wykorzystywanym na przykład podczas operacji chirurgicznych jako metoda alternatywna wobec anestezjologicznych środków znieczulających.

Jak w transie

Trans hipnotyczny jest zjawiskiem powszechnym. Gdy czytam interesującą książkę lub oglądam zajmujący film, mogę być tak skoncentrowany, że nie słyszę, co ktoś do mnie mówi. To przykład płytkiego transu hipnotycznego – człowiek koncentruje się na pewnych bodźcach, co redukuje odbiór innych. Wykorzystują to kieszonkowcy. Gdy w tramwaju chcą komuś ukraść portfel, najpierw potrącają tę osobę tak, aby straciła równowagę. Cała uwaga ofiary jest wtedy skoncentrowana na uniknięciu upadku, w związku z czym nie czuje ona, że ktoś wkłada jej rękę do kieszeni. To zjawisko można wykorzystać także u dentysty.

Gdy lekarz boruje ząb, należy zaciskać pięść z całej siły, tak aby paznokcie wbiły się w skórę, i skupiać się na bólu ręki. Uwaga zostaje odwrócona od zęba i ból odczuwa się słabiej.
Czy każdy człowiek może nauczyć się w ten sposób redukować ból? Badania pokazują, że około 20 procent ludzi ma trudności z tworzeniem sugestywnych wyobrażeń i poddawaniu się hipnozie. Reszta jednak może te umiejętności kształtować. Jack Schwarz poświęcił lata na to, aby nauczyć się wywoływania transu głębszego niż ten codzienny poprzez rozwijanie wyobrażeń typu „wchodzę i wychodzę ze swojego ciała” i „moja ręka jest poręczą fotela”.

Hipnoza i autohipnoza pozwalają nam całkowicie zapanować nad bólem.
To zjawisko może być wykorzystywane podczas operacji jako metoda alternatywna wobec środków znieczulających.

Ból umieją redukować także ludzie, którzy nigdy nie mieli doświadczenia z autohipnozą, transem czy technikami medytacyjnymi. W pewnym eksperymencie (wykonanym przez Philipa Zimbardo w latach 80.) proszono ludzi, aby zgodzili się znosić bolesne uderzenia prądem. W grupie porównawczej nie zadawano tego pytania i po prostu aplikowano ludziom wstrząsy elektryczne o tej samej mocy. Mierzono, jak silnie organizm reaguje na ból. Okazało się, że sam akt dobrowolnej zgody na znoszenie bólu sprawiał, że obiektywnie jego wskaźniki były niższe.

W tym przypadku redukcja bólu tłumaczona jest przez psychologów przez tak zwany dysonans poznawczy. Gdy człowiek dobrowolnie zgadza się na zrobienie czegoś trudnego lub głupiego (na przykład znoszenie bólu bez powodu), to jego samoocena jest zagrożona, zgoda sugeruje bowiem, że ktoś podejmuje głupie decyzje. Psychika może jednak łatwo ochronić samoocenę, mieniając poziom doświadczanego bólu („to tak naprawdę nie boli”), co właśnie zaobserwowano w eksperymentach.

Jakkolwiek tłumaczenie to wydawać się może wydumane („redukujemy ból, gdy chroni to naszą samoocenę”), przeprowadzono do tej pory tysiące eksperymentów pokazujących, że człowiek umie zmieniać stany fizjologiczne swojego organizmu (na przykład siłę doświadczania głodu, pragnienia, pożądania, a także nasilać lub osłabiać objawy różnych chorób), jeśli zagrożona jest jego samoocena. Zwykle te procesy przebiegają poza naszą kontrolą.

Siłą wyobraźni

Wyjaśnienie sposobu, w jaki Schwarz redukował krwawienie, jest trudniejsze. Zacznijmy od tego, że nasze myśli wpływają na stany fizjologiczne organizmu. Na przykład gdy czekamy na trudny egzamin, czujemy czasem silny ból żołądka. Można powiedzieć, że wyobrażenie egzaminu wpływa na pracę jelit. Gdy myślimy o smacznym obiedzie, zbiera nam się ślina. Wyobrażenie wpływa na pracę gruczołów (ślinianek).Krwawienie jest spowodowane uszkodzeniem naczyń krwionośnych.

Wszystkie naczynia krwionośne są oplecione mięśniami, które mogą się kurczyć (mniej krwawienia) lub rozluźniać (obfite krwawienie). Schwarz prawdopodobnie nauczył się wywoływać skurcze mięśni naczyń krwionośnych. To bardzo dziwne, ale znowu warto zaznaczyć, że u każdego człowieka takie zjawiska zachodzą na co dzień. Na przykład: gdy ktoś ogląda nocą horror i boi się, zauważy, że jego stopy, dłonie i skóra na całym ciele dość szybko robią się zimne. Jest to spowodowane właśnie napinaniem się mięśni, które oplatają naczynia włosowate, przez co krew zostaje wypchnięta z naczyń peryferyjnych i wtłoczona w głąb ciała.

To właśnie zjawisko wykorzystał Jack Schwarz, tamując krwawienie z rany. Czy „wyświetlał” sobie w wyobraźni jakiś horror i wzbudzał u siebie lęk? Niekoniecznie. Pies Pawłowa będzie się ślinić, jeśli skojarzy pokarm z czerwonym światełkiem, ale także gdy skojarzy go z dzwonkiem czy klaśnięciem. Gdy oglądamy horror (lub przypominamy go sobie), pojawia się gęsia skórka. Ale wyobrażenie zimnego pokoju także może wywołać gęsią skórkę, czyli skurcz naczyń włosowatych. Być może „wchodzenie i wychodzenie z ciała” było u Schwarza wyobrażeniem, które zostało skojarzone z napinaniem mięśni naczyń? A jak wytłumaczyć gojenie się ran Schwarza w ekspresowym tempie?

To również jest możliwe. Wiele badań pokazuje, że szybkość gojenia się ran zależy od stanu psychicznego człowieka. Na przykład w pewnym eksperymencie robiono studentom stomatologii małe rany wewnątrz ust. Okazało się, że czas gojenia rany był uzależniony od wielkości stresu, jaki człowiek przeżywał. Podczas wakacji rany goiły się prawie dwa razy szybciej niż w czasie sesji egzaminacyjnej.

Spokój nam służy

To znany od dawna efekt – ludzie szczęśliwi, zadowoleni i rozluźnieni rzadziej chorują, szybciej zdrowieją, są mniej podatni na infekcje, zaziębienia, stany zapalne trwają u nich krócej, a rany goją się szybciej. Długotrwały i silny stres obniża zdolności odpornościowe organizmu, co powoduje na przykład, że rany goją się dłużej i łatwiej zapada się na infekcje. Być może szybkie gojenie się ran Jacka Schwarza było związane ze stanem relaksu, jaki u siebie wzbudzał? Warto także podkreślić, że rany skóry nie były tu rozległe, skurcz mięśni skóry sprawiał zaś, że ich brzegi stykały się, co przyspiesza proces zabliźniania. Kierowanie fizjologią organizmu może być związane z wykorzystaniem nieznanych nauce mocy człowieka.

Gdy przyjrzymy się jednak bliżej mechanizmom, dzięki którym dochodzi do sterowania fizjologią, wydaje się, że nie ma w nich nic nadprzyrodzonego. Często za takimi umiejętnościami stoi długoletni trening oraz szczypta talentu związanego z bujną wyobraźnią i zdolnością wchodzenia w trans hipnotyczny. Jeśli do tego umiemy także dostrzec, w jaki sposób wyobrażenia zmieniają stany naszego organizmu i potrafimy te zmiany pobudzać – nasz duch z pewnością nad materią zatriumfuje.


Marcin Florkowski

Źródło: Wróżka nr 10/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl