Futbol i czarna magia

Drużynę Meksyku na boisku wspiera Biała Dziewczyna, zwana Świętą Śmiercią, kluby z Wybrzeża Kości Słoniowej mają w budżecie sporą pozycję przeznaczoną na czary. Czy Polakom przed eliminacjami do mundialu zwyczajny trening wystarczy?

Futbol i czarna magia Zaczęło się w Peru, w małym miasteczku Ica, gdzie oglądałem słynną „kamienną bibliotekę” 30 000 głazów pokrytych rysunkami przedpotopowej zaginionej kultury. Wychodząc z domu dr. Javiera Cabrery, właściciela zbioru, ujrzałem po drugiej stronie rynku, przed kościołem, tłum ludzi. Młodzież i dzieci były w sportowych koszulkach z numerami na plecach i z piłkami pod pachą. Wczesne popołudnie, sjesta, widok ten trochę mnie więc zdziwił.

Cabrera puknął się w czoło: – To zupełne wariactwo! Uwierzysz, przyjacielu? Proboszcz odprawia nabożeństwo w intencji tutejszego chłopaka, piłkarza pochodzącego z Ica, który został członkiem narodowej drużyny piłkarskiej i dzisiaj gra z nią w Caracas przeciw Wenezueli. Jeśli przegrają, całe Ica, ba, całe Peru obrazi się na Pana Boga! Ale jeśli chłopak strzeli bramkę, to przez kilka niedziel kościelny będzie zbierał datki koszami.

Wydało mi się to egzotyczne i śmieszne, ale przypomniałem sobie, co pisał Ryszard Kapuściński w „Wojnie futbolowej” o kibicach południowoamerykańskich, którzy zakopują zdechłą żabę na boisku wrogiej drużyny lub wożą na mecze zaklinaczy biegłych w rytuale rzucania złośliwych zaklęć na bramkę czy buty rywali. Pisał też, że aby to zobaczyć, najlepiej polecieć do Brazylii.

Plakaty w Rio pokazują uwielbianego gracza, Ronaldo, zwanego „Zbawicielem”, w pozycji naśladującej posąg Chrystusa, górujący nad miastem, tłum zaś przeżywający mecz na stadionie Maracana jest w takim nastroju, jakby uczestniczył w odprawianym w kościele misterium.

reklama

Ostatnio przeczytałem o byłych zawodnikach Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Faisalu Khalilu i Subaicie Khaterze. Chcieli oni powrócić do reprezentacji, z której ich usunięto. Zostali aresztowani wraz z dwoma czarnoksiężnikami z Omanu, którym suto zapłacili za odprawienie czarów dla sprowadzenia choroby albo utraty piłkarskich zdolności przez dwóch innych piłkarzy zajmujących ich miejsca w kadrze…

Czy zatem futbol to jeszcze ciągle tylko sport czy może już religia? Dość było poszperać w kronikach, aby odsłoniło się coś na kształt thrillera. I nie chodzi o przekupstwa, sprzedawanie meczów, kupowanie sędziów, łapówki dla graczy, ale o powrót do ciemnych praktyk, za które w średniowieczu palono na stosie, a dzisiaj...

Voodoo na stadionie

Mundial 2006, XXI wiek, środek Europy, Niemcy. Firma „FussiDeluxe” rzuca na rynek osobliwą „zabawkę” pod nazwą „FooTooKit”, w cenie 12,95 euro. Jest to 30-centymetrowa szmaciana laleczka z rozwichrzoną czupryną, ubrana w strój futbolisty. Towarzyszy jej zestaw naklejek w barwach reprezentacji krajów uczestniczących w mistrzostwach oraz komplet długich szpilek. Jeśli ktoś jeszcze nie wie, do czego to służy, dowie się z instrukcji. To laleczka voodoo, przeznaczona dla kibiców, którzy pragną magicznym sposobem zaszkodzić rywalom ich ulubionej drużyny. Powinni w tym celu oznaczyć laleczkę nalepką rywali, a potem już tylko wbijać w nią szpilki, najlepiej w niebezpiecznych chwilach gry. Zalecane jest wbijanie we wrażliwe miejsca: serce, kolana czy stopy.

W gruncie rzeczy laleczka FooToo, choć budzi niskie instynkty kibiców, często i tak dostatecznie zdziczałych, może wydawać się niewinna – odbija bowiem jedynie najbardziej popularne i powierzchowne aspekty tej religii. Prawdziwe voodoo wymaga, aby figurka „adresata” czarów – w tym wypadku gracza – posiadała jego cechy anatomiczne, łącznie z genitaliami i była zrobiona z gliny. Tak czy inaczej, niepodobna dowieść, czy ta „obca siła” działa czy nie działa.

Cały świat widzi tylko, że piłka trafia w słupek, zawodnik się potyka, inny skręca się z bólu, ten kuśtyka, tamten dostał kopniaka… Ostatecznie Niemcy, kraj, w którym wyprodukowano diaboliczną laleczkę, zdobyły – skądinąd zasłużenie – trzecią pozycję.
Lekarz i pisarz, Larry Dossey, autor książki „Słowa, które leczą”, odnosząc się do magicznych praktyk w sporcie, napisał, że we wszystkich bez wyjątku religiach i wierzeniach błaga się świętych, bóstwa i dziewice tak o wydarzenia pozytywne, jak i negatywne. „Modlitwy czarne i voodoo są bardzo podobne. Zarówno ci, którzy modlą się do boga chrześcijańskiego, aby przeciwna drużyna doznała porażki, jak i ci, którzy z identycznym zamiarem dokonują rytuału voodoo, kierują się motywacją złowrogą”.

Co tu dużo mówić! Piłka nożna od narodzin była związana z przesądami. Sprzyjała temu nieprzewidywalność wyników i udział przypadku, szczęścia albo pecha. Inaczej niż w innych sportach, kiepska drużyna, mając swój dobry dzień, może wygrać z zespołem dużo lepszych graczy. Nic dziwnego, że ludzie futbolu szukają pomocy bogów, świętych i sił nadnaturalnych. Czyż nie odbija się to w tytułach i kronikach sportowych, gdzie roi się od słów takich, jak: „cud”, „szczęście”, „boski”, „Bóg”, „magia”, „pech”, „fatum”…?

Na stadionach piłkarskich chlebem powszednim są modły i rytuały, a także wizerunki religijne, totemy i fetysze. Zwykłą praktyką piłkarzy jest od dawna modlitwa w szatni przed wyjściem do „walki” na boisku. Ale okazuje się, że to za mało! Nie wystarcza, aby niebo wspomogło naszą drużynę, trzeba, żeby zaszkodziło fizycznie i psychicznie rywalom! Tutaj narzędzi dostarczyły wierzenia afro-amerykańskie.

Święta Śmierć

Na tym samym mundialu 11 czerwca 2006 roku drużyna Angoli przegrała 0 : 1 z Portugalią, mimo że użyła swojej tajnej broni. Jak przed każdym meczem zawodnicy otoczyli kręgiem kapitana, Fabrice Akwa, który celebrował rytuał. Zaczęli krążyć, podczas gdy Akwa powtarzał magiczne słowa, mające zapewnić zwycięstwo. Nie udało się co prawda, lecz, być może, uchroniło przed gradem portugalskich strzałów, które w kilka sekund po rozpoczęciu gry posypały się na ich bramkę. Następne spotkanie Angola rozgrywała z Meksykiem. Uzyskała remis 0 : 0.

Ale kto wie, czy nie było to sukcesem, bo azteckiego przeciwnika także wspierał potężny sprzymierzeniec: Biała Dziewczyna, inaczej Święta Śmierć czy po prostu Santita, „święciutka”, jak poufale nazywa się ją w Meksyku. Chociaż 90 procent Meksykanów to katolicy, kult Świętej Śmierci – mający swe źródła zarówno w katolicyzmie, jak i w starych religiach amerykańskich oraz współczesnych przesądach – liczy w tym kraju pół miliona wyznawców.

Oczekują oni, że makabryczny wizerunek zapewni im to samo, co inne amulety: miłość, szczęście, opiekę. Podczas mundialu Antonio Vazquez, Najwyższy Czarownik Meksyku, kilka razy dziennie zapalał przed wizerunkiem Świętej Śmierci cygaro i laseczki kadzidła, odprawiając rytuał na specjalnie zainstalowanym w tym celu ołtarzu. Ponad boiskiem zaczynała się niewidzialna walka duchowych opiekunów. Czarownik spowijał dymem i aromatami szkieletowatą postać, ubraną w koszulkę meksykańskiej drużyny, trzymającą balon i otoczoną siedmioma świecami (to cyfra, która u Majów oznaczała kontakt z siłami wyższymi).

Następnie wymawiał serię zaklęć, które, jak objaśnił prasę, miały „dać dobre wibracje jednoczące graczy i chronić ekipę przed magiczną agresją, czarami i czarodziejstwem, szczególnie ze strony Angoli, gdzie praktykuje się najgroźniejsze rytuały”. Ostatecznie Biała Dziewczyna kiepsko się spisała – nie przełamała magicznej tarczy Angoli, a swoją drużynę wprowadziła zaledwie do jednej ósmej finału.

Patronat z Fatimy

Portugalia poszukała w zaświatach jeszcze potężniejszych protektorów i proszę! Zdołała dotrzeć do zaszczytnego czwartego miejsca! Nie chcąc zostawiać niczego na łaskę przypadku, „poszła na całość” i wysłała swoją drużynę z wizerunkiem patronki narodowej, Naszej Pani Niepokalanego Poczęcia z Fatimy. Figurkę, dzieło sztuki sakralnej o wartości 7000 euro, podarował Portugalskiej Federacji Futbolu dbały o nastroje wyborców rząd tego kraju.

Sam trener Portugalii, Brazylijczyk, Luiz Felipe Scolari, też nie zasypiał gruszek w popiele. Gdzie tylko mógł, deklarował gorliwą cześć dla Naszej Pani z Caravaggio, która objawiła się w tej włoskiej miejscowości w roku 1432, oraz dla Dziewicy z Fatimy. Przed meczami gracze brali się za ręce i „każdy modlił się po swojemu”. Na stopniach stadionów roiło się zaś od pomalowanych na czerwono i zielono kibiców, dzierżących nad głową wizerunki Dziewicy z Fatimy, ubranej w koszulkę reprezentacji.

Zresztą nie trzeba mundialu! Kto choć raz odwiedził Sanktuarium w Fatimie albo Aljustrel, pobliskie miasteczko rodzinne trójki pastuszków, która dostąpiła objawienia, musiał zobaczyć, jak na setkach kramów sprzedaje się tam, obok wizerunków Dziewicy, świętych i tej trójki dzieci, również futbolowe gadżety związane z klubami piłkarskimi, Benficą czy Porto.

Czarownika zatrudnię

Jednak Afryka wierzy raczej w skuteczność czarnych mocy. Podczas Pucharu Afryki w 1982 roku po zwycięstwie drużyny Asante Kotoko z Ghany nad klubem Diagraf z Senegalu wybuchł głośny skandal. Senegalczycy rozgłosili, że o jego porażce przesądzili celnicy na granicy Ghany. Podczas pięciogodzinnej rewizji wyłuskano z ubrań oraz bagaży wszystkie amulety. Nadzy i bezbronni piłkarze zostali z góry skazani na przegraną. Z zairskiej prasy z kolei można było wyczytać, że zamiast intensywnie trenować, kluby w Kinszasie powołują „komitety” dla wyszukiwania ludzi zdolnych, za odpowiednią sumę, stosować okultyzm dla poprawienia wyników.

Za sprawą takiego czarownika ciemne tajemnice świata duchowego lądują w kieszonkach graczy w postaci magicznych chusteczek albo jako amulety zazdrośnie strzeżone w szatniach. Nie inaczej jest w Abidżanie na Wybrzeżu Kości Słoniowej. W budżetach klubów otwarcie planuje się poważne sumy przeznaczone na czary. Jeden z dyrektorów w lidze przyznał, że przed lokalnym meczem gotowy jest wydać na czarowników 200 tysięcy franków i nawet pięciokrotnie więcej przed meczem międzynarodowym… A może i nasi architekci, projektujący stadiony na Euro 2012, poszli z duchem czasu i uwzględnili, obok pryszniców i szatni, także nastrojowe komnaty do czarów?

Podczas mundialu Antonio Vazquez, Najwyższy Czarownik Meksyku, kilka razy dziennie zapalał przed wizerunkiem Świętej Śmierci cygaro i laseczki kadzidła.


Maciej Kuczyński

Źródło: Wróżka nr 10/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl