Czarny pies z Ogrodzieńca



Porwany przez diabły 

Ale miał też Warszycki, jak bohater noweli Stevensona, drugie oblicze. Był okrutnikiem. Mówiono, że Danków wzniósł z potu i krwi okolicznego ludu. A na dziedzińcu zamku w Ogrodzieńcu zachowała się grota zwana męczarnią Warszyckiego. Torturowano tam poddanych, którzy narazili się kasztelanowi. Często robił to osobiście, bo podobno sprawiało mu to wielką przyjemność.  

Brutalnie traktował nawet własne żony. Pierwszą wychłostał kiedyś na dziedzińcu w obecności służby. Drugą, o 40 lat młodszą od niego, którą podejrzewał o niewierność, zamurował w skrzydle zamku, które następnie kazał wysadzić. Miał liczne procesy sądowe, głównie w sprawach kryminalnych. Raz oskarżono go nawet o zabójstwo szlachcianki. 

O bogactwach stanisława Warszyckiego krążyły legendy. Swoje skarby składał m.in. w podziemiach zamku w Ogrodzieńcu. Ale, choć bajecznie bogaty, był skąpy i chciwy. Opowiadano, że część majątku obiecał jako posag swej córce Barbarze, lecz ostatecznie nic jej nie dał. 

Po śmierci kasztelana krakowskiego pojawiła się legenda, że wcale nie umarł śmiercią naturalną, tylko za życia został porwany przez diabły do piekła. A jego duch powraca nocami na zamek pod postacią czarnego olbrzymiego psa. 

Dlaczego akurat psa? W tamtych czasach na terenie Europy wierzono, że ludzie, którzy za życia słynęli z okrucieństwa, po śmierci przemieniali się w zwierzęta, najczęściej upiorne, nadnaturalnej wielkości psy. Być może echa tych legend dotarły też do Rzeczpospolitej i okrutny pan na Ogrodzieńcu i Dankowie w ten właśnie sposób przeszedł do miejscowej legendy.

Jest zresztą jeszcze inna jej wersja. Według niej chciwy kasztelan Warszycki zawarł pakt z diabłem, że także po śmierci będzie pilnował swego bogactwa. Ma to robić właśnie pod postacią wielkiego czarnego psa. 

Czarne psy w Europie

Historie ze zjawami czarnych psów krążą na całym świecie. Są to pokutujące dusze grzeszników i okrutników, a często nawet sam diabeł. Upodobały sobie najbardziej Wyspy Brytyjskie. Pierwsze wzmianki o nich znajdują się już w kronikach z XII w. Stały się elementem angielskiego folkloru, mającym własnych badaczy. Jednemu z nich, Theo Brownowi, udało się nawet sfotografować takie zwierzę w miejscowości Black Dog.

Prawie każde hrabstwo ma historię o regularnie widywanym ogromnym psie wielkości cielaka, ze zmierzwioną sierścią i jarzącymi się czerwonymi albo zielonymi oczami. Anglicy są nawet przekonani, że twórca Sherlocka Holmesa, Arthur Conan Doyle, swojego „Psa Baskerville'ów" wcale nie wymyślił, lecz jedynie przetworzył prawdziwą historię o widmowym psie, jaki od stuleci pojawia się w okolicy Coventry.

Ale chociaż czarne psy nawiedzają Wielką Brytanię od stuleci, wciąż nie wiadomo, czym są i dlaczego są powszechne właśnie w tym kraju. Jedna z legend mówi nawet, że to tak naprawdę jedna tajemnicza bestia, zwana Black Shuck. Spotkanie takiej zjawy przeważnie zwiastuje śmierć osoby, która go widziała lub kogoś z jej bliskich. Z relacji wynika, że w większości przypadków nie robią nikomu krzywdy, poza – rzecz jasna – nastraszeniem świadka.

W kilku angielskich hrabstwach nawet pomagały ludziom. Zachowały się opowieści kobiet, którym stworzenia te towarzyszyły w drodze do domu raczej w roli obrońcy, raz nawet odstraszyły chuliganów. A w historii z Somerset tajemniczy pies pilnuje podobno dzieci i podróżnych. Natomiast według lokalnych kronik, w 1577 r. w Bungay (w Suffolk) tajemniczy czarny pies zabił dwie osoby modlące się w kościele. Na tamtejszym rynku zachował się nawet upamiętniający to wydarzenie wiatrowskaz w kształcie diabelskiego psa. Kościół nadal istnieje, a na jego drzwiach widnieją dziwne ślady. Niektórzy uważają, że pozostawił je piekielny pies.

Ewa Dereń 
fot. wikipedia

Powyżej: Zamek w Ogrodzieńcu na rycinie z XIX wieku. Już wtedy po warowni krążył czarny pies.

reklama
Źródło: Wróżka nr 6/2016
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl