Być rodzicem

Od 29 lat jestem mamą. Jak bardzo zmieniło się moje życie z dniem, gdy córka wydała pierwszy okrzyk? Bardzo, a nawet jeszcze bardziej.

Być rodzicemCzęsto myślę, co czują jaskółki uwijające się przy rozwartych dziobach swoich pociech. Ich życie też bardzo się zmieniło. Co czuła moja kochana Pusia, kiedy na świat przyszły jej szczenięta? Jestem pewna, że to samo, co ja, gdy pierwszy raz poczułam dotyk i zapach swojego dziecka. Zgłupiałam z zachwytu. Patrzyłam na małe zawiniątko i nie mogłam uwierzyć, że jeszcze przed chwilą było częścią mnie.

Byłam początkującą mamą i zupełnie straciłam głowę. Najpierw wbrew szpitalnym zwyczajom rozwinęłam maleństwo z ciasnych pieluszek. Podziwiałam rozdęty brzuszek i chudziutkie nożyny. Przyniesiono mi córeczkę na pierwsze karmienie, a ja zupełnie nie umiałam ułożyć jej odpowiednio. Okropnie zdenerwowana wyczyniałam jakieś wygibasy, aż po chwili samo wyszło tak jak trzeba.

To moja maleńka dziecina wykazała się dużą cierpliwością i pokazała, o co jej chodzi. Miała doskonały apetyt i nie zraziła się nieudolnością mamy. Bardzo podobnie było z pekinką Pusią. Gdy zobaczyła swoje pierwsze szczenię, też straciła rozum. Zerwała się na równe nogi. Wyłupiaste oczy przybrały rozmiar spodków, a delikatne ciałko wpadło w rezonans. „Co to takiego? Czemu piszczy? Kocham to coś, ale nie wiem co mam zrobić?” – mówił jej wyraz twarzy (psy też mają twarz). Szczeniątko nie ustępowało i pokazało swojej mamie, co ma robić. Jak moja córeczka.

reklama

Myślę, że wszystkie ssacze mamy bez względu na gatunek przeżywają tak samo pierwsze olśnienie: – Ojej! To moje dziecko! Potem wpadają w wir matczynych obowiązków. Nie śpią i nie są śpiące, nie jedzą i nie są głodne. Zrywają się na każde zawołanie, zachwycone pierwszym uśmiechem swojego maleństwa. Kochają.

Z tatusiami bywa trochę inaczej. Tak pośród ludzi, jak i zwierząt zdarzają się czuli opiekunowie i obojętni reproduktorzy. Zależy to nie tylko od gatunku, ale i od osobniczych skłonności. Kiedy mój pekińczyk Picuś zobaczył pierwszego szczeniaka, przeraził się i uciekł. To nic, że było to jego dziecko. To nic, że urodziła je miłość jego życia – Pusia. Brzydził się szczeniąt i nawet nie wchodził do pokoju, w którym mała suczka opiekowała się dziećmi. Zdarzyła się tragedia. Pusia umarła, zostawiając czworo pięciotygodniowych szczeniąt. To niesłychane, ale jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Picuś zmienił się w najczulszego ojca. Przejął wszystkie obowiązki Pusi. 

Różne gatunki zwierząt różnie rozumieją ojcostwo. Wiele ptaków to niedościgniony wzór taty. Gołębie płci męskiej nie tylko wysiadują jaja, ale karmią potomstwo własnym „mlekiem” – tak nazywa się wydzielina wola. Zdarzają się kocury, które opiekują się nie swoimi kociętami. A są i takie, które zjadają kocie noworodki. Swoje też. A jak to jest u ludzi? Czy każdy mężczyzna czuje w sobie ojcowskie powołanie? Obserwując nasz świat, można uznać, że tylko nieliczni panowie sprawdzają się w tej dziedzinie. Moja mama mawiała, że jeśli mężczyzna kocha kobietę, to i dziecko zrodzone z tego związku znajdzie miejsce w jego sercu. Jest w tym wiele racji, ale nie do końca.

W planie Matki Natury mężczyźni dostali rolę wojownika, a nie niańki. I tu w plan jednej matki powinna zaingerować druga – rodzona. To od niej zależy najwięcej. To ona powinna nauczyć małego chłopca wrażliwości i czułości w stosunku do kogoś, kto jest mniejszy i słabszy. To na niej spoczywa odpowiedzialność za losy przyszłej żony i dzieci syna. Niestety, ludzkie matki zbyt często wychowują synów na egoistów. Dziwne, bo przecież nie chowamy dzieci dla siebie, ale dla ich przyszłych partnzy innych ludzi.

Kwiecień to miesiąc, w którym na świat przychodzą miliony zwierząt. Nie wiem, czy właśnie w tym miesiącu także populacja ludzi znacznie zwiększa swoje rozmiary. Wiem natomiast, jak wielką odpowiedzialnością jest rodzicielstwo. Każde. Ludzkie i zwierzęce. Jakże łatwo jest powołać do życia „nowe życie”, które bez odpowiedniej opieki może zaprzepaścić wszystko, co dostało w „prezencie” od Matki Natury. Zdolności, urodę, zdrowie i miłość. Miłość, bez której nie ma prawdziwego rodzicielstwa. Wiedzą o tym słonie, myszy, psy i jaskółki. Człowiekowi też o tym zapomnieć nie wolno.


Dorota Sumińska
doktor weterynarii, prowadzi popularne programy radiowe
i telewizyjne o zwierzętach

Źródło: Wróżka nr 4/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl